Narodziny dziecka to ogromne przeżycie dla obojga rodziców. Coraz częściej pary decydują się na podział opieki między sobą.
Tak było w przypadku naszego kolegi Mateusza i koleżanki Asi, małżeństwa, które podzieliło się zarówno urlopem macierzyńskim, jak i rodzicielskim. Z okazji Dnia Ojca przedstawiamy Wam ich historię!
„Praca jest dodatkiem do życia, a nie na odwrót”
Półroczny urlop rozpocząłem, gdy w naszym Centrum startowały pierwsze projekty 5G.
Cały czas miałem kontakt z pracą, bo Asia też pracuje w Nokii i czasami przyjeżdżałem z dzieckiem do biura, żeby pogadać z zespołem. Po powrocie z urlopu trafiłem do innego świata – to samo stanowisko, ale zupełnie inne zadania i obowiązki.
Już po 3 miesiącach od powrotu dzieliłem rodzicielstwo z wyjazdami służbowymi, bo to była najłatwiejsza droga do wdrożenia w nowe projekty, które zaczynaliśmy w Krakowie. Bywało ciężko, zarówno dla mnie, jak i dla Asi, ale wszystko udało nam się pogodzić. Mimo, że zawodowo straciłem pół roku to po powrocie czekały na mnie nowe wyzwania i odpowiedzialne zadania, a wiele aspektów dobrze się poukładało.
„Zabawne były reakcje osób z zagranicy”
W USA czy w Chinach polityka urlopów macierzyńskich, ojcowskich czy rodzicielskich jest zupełnie inna. Zależnie od pracodawcy, ubezpieczenia lub regionu jest to od dosłownie kilku dni lub tygodni do maksymalnie pół roku wolnego, przeważnie tylko dla mam.
Dla osób z zagranicy był to często szok, że można zostać w domu z dzieckiem na pół roku będąc ojcem.
„Jesteśmy rodzinnie bardzo blisko”
Dlatego dziecko może liczyć na nas oboje – wedle własnego uznania w danej chwili. Zaskoczeń, czy obaw z modelem opieki nie było, bo przygotowaliśmy się na to dobrze. Za to zaskoczenia i obawy związane z dzieckiem towarzyszą nam nieustannie – w końcu każdy człowiek jest inny i rozwija się w swoim tempie.